22 Rytuał dla Matki Ziemi z Marią Bucardi
Opis
Dołącz do medytacji dla Matki Ziemi, niech wysłane dobro wróci do Ciebie zwielokrotnione!
Weź udział w następnej MEDYTACJI DLA ZIEMI klikając poniżej:
Powiedz razem ze mną i innymi ludźmi – NIE wyniszczeniu naszej planety i działaj razem z nami by ja ratować!!! Nasze wspólne energie dla planety i istot zagrożonych wyginięciem.
Moi Kochani nasz XXII Rytuał dla Matki Ziemi odbędzie się planowo w niedziele o godzinie 22:00 czasu polskiego. Dziś został mi ujawniony temat naszego spotkania dla dobra naszej Matki Ziemi, którym pragnę się z Wami podzielić:
Nasze spotkanie będzie ochraniać i łączyć się z nami Lady Amethyst – czyli Archaii przemiany. Kobieca anielska prasiła siódmego fioletowego promieniowania, która obdarza wiedzą duchowe przewodniczki i przewodników, prowadzi kapłanki i kapłanów anielskich, szamanki i szamanów. Lady Amethyst obdarza wiedzą, siłą i mądrością na drodze do prawdy i prawdziwej boskiej siły Światła.
Z Lady Amethyst łączy nas nasza intuicja, wewnętrzny glos. Uczy nas, by wszystko, co dzieje się w naszym życiu postrzegać jako znaki dla naszego dalszego rozwoju, a nie uciążliwe przeszkody. To Lady Amethyst prowadzi nas drogą naszego przeznaczenia i celu naszej duszy tutaj na Ziemi. To dzięki niej możemy rozwijać się duchowo i czuć naszą duszę wyższą, a nie tylko to materialne ciało. Ona uczy nas, by ufać sobie, by wierzyć we własną siłę, zaufać własnym zdolnościom, rozwijać własną siłę wewnętrzną.
Temat rytuał jest dla każdego z nas bardzo osobisty, ale nasze energie, łącząc się w czasie spotkania – wędrują w świat i poprzez nasze własne przemiany – automatycznie zmieniamy świat dookoła. Bo jeśli wielu ludzi zrobi cos małego, to poruszy się coś wielkiego.
Temat XXII spotkania dla naszej Matki Ziemi w niedziele obrazuje karta poniżej:
![]() |
Aktualna sytuacja na Ziemi wywołuje w każdym z nas, czy świadomie czy nieświadomie, stan zamieszania – wir energetyczny, który widać na karcie (u góry) – ten wir energetyczny przypomina tornado, burze pełną nawałnic, sztorm. Ten wir dosięga każdego z nas i wywołuje uczucie wewnętrznego niepokoju. Nawet, jeśli siedzimy sobie spokojnie nad jeziorem w kraju, gdzie w tym momencie króluje pokój, to jednak energie zła, wojen, bólu i cierpienia wszystkich istot dookoła naszego „spokojnego kawałka” może i niewidoczne, jednak dosięgają każdego z nas. Wszyscy jesteśmy połączeni!!! Jeśli ktoś, gdzieś daleko odczuwa ból, to ten ból, czy strach dosięga także nas. Ten wewnętrzny niepokój może obawiać się w różnych postaciach np. bóle głowy, ucisk w splocie słonecznym, zmieniające się nastroje, depresje, odczucie braku koncentracji lub myśli typu „nie wiem czego chcę”, a w wielu przypadkach prowadzi do „niewytłumaczalnych” masowych samobójstw.
W okresie takiego wiru energetycznego, który powodują m.in. konflikt w Strefie Gazy, konflikt na Ukrainie, ale także tysiące innych w różnych częściach świata, do tego codzienne cierpienie zwierząt hodowlanych, masowa wojna z insektami – gazowanymi na polach upraw, sekretne rytuały religijne w tym z masowa krzywda dzieci itp. to wszystko, czy tego chcemy czy nie – dosięga nas energetycznie. Myśli, odczucia, emocje są energią, która idzie w świat.
Przez ten nasz wewnętrzny niepokój, niepewność każdy z nas traci siły, a czym ktoś jest bardziej wrażliwy i nie potrafi się chronic – tym bardziej cierpi. Jak Istota duchowa (każdy z nas nią jest) widoczna na karcie – Istota, która została jakby sparaliżowana strachem i niepewnością i zamiast wzbić się w górę, w powietrze i rozwinąć skrzydła, tylko patrzy skulona w górę, przepełniona niepokojem. W takim stanie wewnętrznej niepewności jesteśmy łatwą ofiarą istot demonicznych i mroków naszej duszy. Jesteśmy osłabieni, nie wiemy co robić, gdzie iść, jakie jest nasze powołanie i cel naszego życia tutaj na Ziemi. Tak, jak istota na karcie – czuje ból, przerażenie, winę, niepewność w mroku nocy dookoła.
A wystarczy rozwinąć skrzydła i z zaufaniem we własną siłę i intuicję (patrz Lady Amethyst) wzbić się w powietrze, tak jak wrony wirują w nawałnicy i nic im się nie dzieje, tak i my prowadzeni naszą wewnętrzną siłą, anielskim światłem, intuicją rozwijamy skrzydła i wzbijamy się w powietrze, wiedząc, że tylko, gdy jesteśmy silni z anielską pomocą, zło i mrok nie ma do nas dostępu. Tylko w tym momencie, gdy nasze skrzydła są rozpostarte, jesteśmy wolni i możemy zmienić świat dookoła.
W czasie naszego rytuału: łączymy się z Lady Amethyst (można ją sobie wyobrazić w formie anielskiej lub tylko fioletowego Światła), następnie szukamy w naszym wnętrzu wszystkich odczuć strachu, niepewności, zagubienia i staramy się zrozumieć skąd one się pojawiają i co oznaczają. Następnie z pomocą anielską odczuwamy siłę naszego serca i uwalniamy się od strachu – przemiana – przemieniamy się, jak larwa przemienia się w motyla, który w pełni rozwija swoje skrzydła i wzbija się w powietrze, by frunąć tam, gdzie tego pragnie i pić słodki nektar z kwiatów życia.
Ten rytuał będzie dla każdego z nas inny, gdyż każdy z nas nosi w sobie inny strach czy niepokój, jednak nasza przemiana i odzyskanie siły, uwolnienie się z negatywnych emocji i wysłanie tego fioletowego Światła w świat – ma niezwykle znaczenie dla każdej istoty tutaj na Ziemi.
ZWIERZĘ MOCY WRONA
Na sam koniec chciałabym wyjaśnić Wam znaczenie WRONY, jako ZWIERZĘCIA MOCY, gdyż nie przez przypadek właśnie ta karta została mi ujawniona – która przedstawia je wirujące nad głową skulonej Istoty. Wrona jest niezwykle symboliczna i obecna w wielu mitach i legendach. Jest symbolem magii!!! Gdy podobny do niej kruk jest najlepszą ochroną tajemnic i nigdy ich nie zdradza, to wrona – wręcz przeciwnie! To właśnie wrona odkrywa sekrety i tajemnice. Wprowadza Światło w Mrok. Także wspaniale pomaga zmierzyć się z własnym wewnętrznym Mrokiem, odszukać demony, które kradną naszą świetlistą energię, odkryć kłamców i oszustów. Wrona jednak pomaga tylko tym, którzy idą drogą prawdy!!! By korzystać z jej mocy należy mieć jasne i szczere zamiary – wówczas można uzyskać jej pomoc.
Wyzwoleni od strachu, niepokoju, niepewności, stajmy się silni, a tylko silny wojownik potrafi nieść w ten świat jasne Światło!
SPRAWOZDANIE MARII BUCARDI
O poranku 10.08.2014 zapytałam Siły Wyższe: gdzie powinnam przeprowadzić nasz XXII Rytuał dla Matki Ziemi? Nie ukrywam, ze miałam pewne watpliwości, gdyż zawsze wcześniej otrzymuje odpowiednie przekazy, a w kilku ostatnich rytuałach byłam w tym temacie zupełnie skazana na siebie.
W odpowiedzi na moją prośbę pojawił się Archanioł Zadkiel (fioletowy promień) i odpowiedział, że tym razem rytuał powinien odbyć się w Magicznej Oazie. Byłam niepewna. Od razu odczytał moje myśli, mówiąc: Tematem tego rytuału jest pokonanie strachu, także Twojego własnego strachu. To prawda, obawiałam się, że nasz dokuczliwy sąsiad znów zrobi obok dyskotekę, a sąsiedzi z północy będą się kłócić lub wołać, dyskutować i że może mnie to niepotrzebnie wyrywać ze stanu Alfa, a tym samym komplikować rytuał.
Archanioł Zadkiel powiedział tylko tyle: jesteś jednością ze wszystkimi stworzeniami dookoła Ciebie, one potrzebują Ciebie, a tych ich – zajmij się nimi, bo bez Ciebie wszystko się rozpadnie jak domek z kart. Zadkiel miał rację – tutaj jestem silniejsza, gdyż wszystkie istoty, które znalazły tutaj dom i schronienie – wspierają mnie w czasie rytuału, a ja bronię je i chronię energetycznie – razem jesteśmy silni, a osobno słabi. Zdecydowałam więc, że ten rytuał wg anielskich przekazów, odbędzie się w Magicznej Oazie i chociażby świat się walił, to nic nie przeszkodzi nam w spotkaniu.
Moje przygotowania do rytuału tym razem trwały przez cały dzień. Zajmowałam się roślinami, stworzeniami, uzdrawiałam kurkę Ninę, którą przez ostatnie dni straciła siły i wyglądało na to, że wybiera się do innej przestrzeni. Cały dzień otaczali mnie tylko i wyłącznie mieszkańcy Oazy. Tylko na chwilkę odwiedzili nas przyjaciele (ona - Ukrainka, on Maderanczyk) i przywieźli nam mnóstwo owocowo-warzywnych prezentów z własnej ekologicznej uprawy. Energie były takie pozytywne, wibrujące, a kilka razy w ciagu dnia, powietrze bawiło się fioletową wibracją – stąd moje odczucie, że wczorajszy rytuał trwał już od rana i trwa do chwili obecnej.
Nie ukrywam, ze wieczorem byłam fizycznie zmęczona tą całodniową pracą w ogrodzie na piekącym słońcu, ale psychicznie czułam się wspaniale. Mniej więcej 2 godziny przed rytualem rozpoczęłam proces oczyszczania całej Oazy – mieszanka anielska i biała szałwia – odymianie każdej rośliny, każdego kawałeczka, prowadziłam z nimi rozmowy, chroniłam je, pielęgnowałam.
Potem oczyszczanie mojej osoby. Ubranie magiczne: suknia, płaszcz, biżuteria – tym razem w większości ametystowa, przygotowanie ołtarza.
I tak, jak się spodziewałam, że demony będą chciały przeszkodzić lub wystawić mnie na próbę – dokładnie kilkanaście minut przed 22.00 czasu polskiego w sąsiadów jakby diabeł wstąpił, krzyczeli, wołali, dyskutowali, a kilka minut przed dziesiąta – pojawili się drudzy sąsiedzi z ich okropną muzyką. Musiałam się uśmiechnąć sama do siebie. Złożyłam na ołtarzu ostatnie runy z ametystu i z pełną pewnością rzuciłam dookoła, że siły negatywne mogą robić co chcą i że to akurat żadne zaskoczenie, że próbują coś namieszać. Ze swoistym politowaniem kiwnęłam głową, że nie mogły już nic innego, nowego wymyślić jak to, co zawsze i wróciłam do mojej pracy.
I jakby na zawołanie sąsiedzi się uspokoili, a drudzy zamknęli bramę i pojechali do domu. Mój ukochany kontrolował czas i po rytuale powiedział – pojechali dokładnie punkt o 22.00 czasu polskiego.
Rozpoczęłam wejście w stan innej świadomości i wszystko to zarejestrowałam tylko marginalnie, gdyż o tej godzinie witałam się już z Wami i Istotami, które tym razem tłumnie wręcz przybyły na spotkanie!!!
Tworzę magiczny krąg, gdy przechodzę na południe czuję mrowienie na głowie i włosach – energie zostały wprowadzone w ruch. Przed powitaniem z Wami znów zapalam białą szałwię, odwracam się na zachód – dym rozchodzi się wszędzie dookoła w pięknych wzorach na tle fioletowego oceanu i ciemnej zieleni roślin. Zaczynam wirować i Siły Wyższe wprowadzają mnie w stan Alfa – rozpoczynam śpiew, którego energia jest tak silna, że wywołuje niesamowite wibracje. Godzina 22.00 czasu polskiego dzwony rozlegają się na zachodzie, najpierw w jednej wieży, potem w drugiej. Czym dłużej śpiewam – tym więcej istot pojawia się dookoła. To niesamowicie piękne wrażenie – znamy się, dokładnie tak, jak mówił Archanioł Zadkiel! To mieszkanki i mieszkańcy Oazy.
Dookoła jest zupełnie jasno, słońce stoi jeszcze wysoko na niebie o pełni księżyca nawet trudno pomyśleć, gdy świeci słońce. Jednak spotkanie trwa.
Klękam na trawie (cały rytuał znów prowadzę boso), twarz na zachód, prosto w słońce. Widzę Was i zaczynam duchowo z Wami rozmawiać, po co się spotkaliśmy, jaki jest temat spotkania i czym więcej do Was mówię, tym więcej osób dochodzi i siada wokół mnie.
Wspólnie rozpoczynamy pierwsza część spotkania – co miesiąc tak samo. Tym razem jest ona jednak bardzo krótka, czuć oczekiwanie, każdy chce przejść do części głównej. Nazwę ją – odnawianiem fioletowych skrzydeł.
Fioletowa energia przychodzi do mnie z Kosmosu, przyjmuję ją i rozwijam moje fioletowe skrzydła. Teraz widzę, że w niektórych miejscach są uszczeporki – świetliste piórka, są uszczerbione. Przesyłam energie i energia wypełnia te wcześniej uszkodzone miejsca. Gdy skrzydła są w całości odnowione i piękne, znów je składam. Teraz fioletowe energie przesyłam do Was. Robicie wszystko wg moich wskazówek. Rozkładacie Wasze skrzydła i tutaj obraz jest zaskakująco smutny.
Tylko kilka osób ma w pełni kompletne i wypełnione Światłem skrzydła (własna moc, energia, symbol istoty duchowej, talenty, wiara w siebie, odwaga), a wiele osób niestety ma skrzydła tak skulone, że jakby przyrosły Wam do pleców i nie możecie ich za żadne skarby otworzyć.
Niektóre osoby mają tylko jedno skrzydło, a drugie jest złamane, uszczerbione. Są także osoby, które nie mają skrzydeł – one zostały Wam podcięte lub odcięte.
Ten moment rytuału trwa bardzo długo, są osoby, które wspaniale przyjmują energie, która tak, jak u mnie, przechodzi przez całe Wasze ciało – wyszukuje ciemne plamy, usuwa je i potem idzie do Waszych skrzydeł, które udaje Wam się otworzyć, sprawdzać, czy „działają” i znów w spokoju złożyć. Inne osoby toczą prawdziwą walkę wewnętrzną, próbują przyjąć energie i udaje im się tylko z dużym, jakby bólem otworzyć skrzydła, po raz pierwszy, potem drugi już lepiej, trzeci już lepiej i potem coraz lepiej. Są jednak osoby, które nie potrafią jeszcze przyjąć takiej energii i tylko przez chwilkę cieszą się jej cieplem i potrafią ją utrzymać tylko do końca rytuału. Tutaj nie ma osób lepszych czy gorszych, każdy z nas wie, że wszystko w odpowiednim czasie. Dodatkowo ta część rytuału ukazuje nam wszystkim ile codziennie negatywnych energii działa na nas i jak nasze skrzydła się kurczą.
Wiedzcie jednak Kochani, że każdy z Was miał skrzydła lub ślady po nich i wystarczy tylko popracować nad soba, nad naszym życiem, by dodać mu więcej duchowości (skrzydła). By odciąć się od złego wpływu, pogoni za ułudą konsumpcji bez celu, by w pełni poczuć wiatr i ruszyć ku spełnieniu.
Po części rozwiązania skrzydeł przesyłamy zgromadzoną energię dookoła nas. Wszędzie dookoła. Gdy robimy to razem cały czas fioletowa energia idzie z góry i przechodzi przez moją osobę i idzie do Was. Gdy transmisja się kończy proszę Lady Amethyst o pomoc i przybycie. Pytam, co mam dalej robić.
Lady Amethyst staje przede mną, uśmiecha się tym swoim cudownym uśmiechem spokoju i mądrości i mówi: nie martw się, wszystko jest tak, jak powinno, teraz pójdę do każdego z uczestników z osobna.
Od razu poczułam się lepiej, wiedząc, że nikt inny, tylko ona osobiście zajmie się teraz każdym z Was. Pamietajmy, że Anioły nie znają czasu i przestrzeni i mogą w tym samym czasie wg naszego zegara – komunikować z wieloma istotami/.
W tym czasie ja sama wędruję w inny wymiar – wiem, że nadszedł czas w którym mogę to zrobić, gdyż w większości aktualnie sami jesteście zajęci. Przechodzę w wymiar niezwyklej boskości, do źrodła. I u źrodła jest mi dane zobaczyć ogromne serce fioletowego światła, które promieniuje na wszystko dookoła i jest żywą istotą. Odczucie niezwyklej wielkości, potęgi i siły, której nie można z niczym porównać. W kilka setnych sekundy znów jestem w moim kręgu i czuję, że nadszedł czas, by znów połączyć się z Wami. Przechodzimy do kolejnego etapu. Wysyłamy fioletowe światło dookoła po raz kolejny w geście kwiatów.
W tym czasie klęczę przed ołtarzem i trzymam dłonie w miseczce pełnej ametystów. Zaczynam wysyłać energie najpierw dookoła mnie i istot w Oazie. Coś karze mi rozrzucić dookoła malutkie ametysty – robię to, one jak deszcz wpadają w rośliny, wirują w powietrzu, zanim opadna na Ziemie. Teraz energia idzie dalej.
Widzę mnóstwo punkcików fioletowych na całej Ziemi – każdy taki fioletowy punkcik przy bliższym spojrzeniu to malutka lub maluteńka oaza, ogródek, ogródeczek, czasami balkon – pełen kwiatów, pszczół, owadów. Widzę różne osoby, te które tworzą większe Oazy na dużej powierzchni np. aktualnie w Rosji na 1 ha ziemi, inne osoby tylko na mini małym kawałeczku. Ale każda z tych osób ma leciutką fioletową aurę. Czym więcej energii wysyłamy dookoła, tym więcej tej energii przykleja się formalnie do niektórych osób – jakby przekazać im pomysł, motywację, siłę. A przez inne ta energia przechodzi i nic nie zmienia, jakby były zupełnie odcięte od duchowości, od prawdziwej boskości.
Gdy przyglądam się tym osobom widzę duże miasta, telefony komórkowe, mikrofale, które niszczą energię i mózg, także kościoły, religie i różne zgromadzenia, które odcinają te osoby od boskości i Natury. Jakby osoby te były zupełnie odcięte od własnej duszy.
Na szczęście zdecydowane ponad 50% ludzi przyjmuje energie, niektóre osoby jeszcze nie wiedza co to jest, ale my wiemy, że to się rozwinie w kolejnych miesiącach. Do tego dochodzą wszystkie zwierzęta, rośliny, i inne pozytywne istoty. Teraz tą energię przekazujemy do samej Ziemi, przekonanie, że wszystko będzie dobrze, że walczymy w jej obronie, jak komórki odpornościowe i że będzie nas coraz więcej i więcej i ten rak, który ją niszczy zniknie.
Podstawą jest usunięcie strachu i niepokoju, w każdym z nas i w innych ludziach i istotach (konieczność zamknięcia masowych hodowli itp.), bo większość szkód, które robimy naszej Ziemi wynika właśnie ze strachu.
Są rolnicy, którzy zabijają inne istoty chemia bo boją się, że jak warzywa będą pogryzione, to nie da się ich sprzedać i będą musieli „umrzeć z głodu”. Ludzie pracują w zawodach, które nie są dla nich – ze strachu, ze nie wyżyją z innego. Inni inwestują w zbędne rzeczy, ze strachu, że inni beda ich źle oceniać, że inni będą o nich źle myśleć. Strach jest podstawa każdego zła. Zaufanie w Siłę Wyższą jest podstawą dobra.
Zaufanie we własne siły, w Siłę Wyższą daje nam wolność i pozwala rozwijać skrzydła.
Gdy przestajemy się bać – to cały ten dziwny świat dookoła traci sens i powstaje nowy świat, pozytywny, dobry, pełen dobrych wibracji.
Ostatni etap kwiatów. Przyjmuję energie z Kosmosu i wysyłam ją w geście kwiatu na Wschód, gdy transmisja zostaje zakończona mam wrażenie, że zaraz się wywrócę. Odczuwam zawroty głowy i jakbym nagle utraciła całą siłę. Przywołuję Was Kochani i proszę o wsparcie. Kolejne transmisje na Południe, Zachód i Północ – już bez problemu.
Po geście kwiatów sama daję radę tylko pożegnać się z Wami, podziękować Wam, przesłać jeszcze raz tą energię do Was i usunąć mój magiczny krąg. Padam na Ziemie i tak leżę chyba z jakieś 15 minut. Istoty Natury też już gdzieś zniknęły, zapada zmrok, ostatnie światło słońca. Nad głową krąży cały czas motyl Nocy (dziś przez cały dzień kolorowe motyle wlatują do mojego gabinetu, gdy opisuję dla Was te właśnie przeżycia). Dookoła siada czarny szpak, przebiega kawałek, za chwilkę pojawia się drugi. Jakby przyszły zobaczyć, czy jeszcze żyję – no bo jakby na to nie patrzeć troszczę się także o nie i tylko w Oazie maja spokój i mogą żyć, gdzie w innych miejscach dookoła są prześladowane i mają nazwę szczurów powietrza!
Patrzę na zachodzące słońce przez ametyst, który trzymam w dłoni, po czym kładę go na środek mojego czoła. Rytuał jest zakończony. Strasznie chce mi się jeść i pić, ale nie mam siły wstać. Dopiero po kilku minutach powolutku wracam do siebie.
Anioły ukazują mi jeszcze jedno przesłanie, które powinnam Wam powtórzyć: To, co widzimy dookoła nas – codziennie – to wpływa na nasze wnętrze i na nasz Mikrokosmos, a nasze myśli tworzą świat dookoła nas.
Dlatego tak ważne jest by każdego dnia – każdy z nas Uczestników Rytuału dla Matki Ziemi zajmował się Naturą, roślinami, zwierzętami, dbał o nie i kochał je – wówczas takie obrazy idą w świat i zapisują się w globalnej świadomości i zmieniają nasz świat i innych ludzi!!!
Jeśli zajmujemy się tym, co złe, brzydkie, przykre – to te obrazy idą w świat, zapisują się w globalnej świadomości i tym samym tworzymy na świecie jeszcze więcej brzydkiego, złego, przykrego.
Z mocą anielskich wibracji Wasza Maria Bucardi
SPRAWOZDANIA UCZESTNIKÓW
Opinie (0)
Wyświetlane są wszystkie opinie (pozytywne i negatywne).
Witam Cię bardzo serdecznie Mario.
W dniu XXII rytuału Dla naszej Matki Ziemi odczuwałam przeogromną POTRZEBĘ wyjścia na ogródek i wykonania czegokolwiek. Od wczesnych godz. przedpołudniowych, aż do późnych wieczornych spędziłam na moim ogródku.
Pogoda była przepiękna, słoneczko grzało, na niebie tylko obłoczki tak delikatne jak pióra anielskie (nie miałam przy sobie aparatu, a szkoda).
Sadziłam kwiaty- też- kto w taki upał sadzi kwiaty?- ja sadziłam, kopałam ziemię pod nowe nasadzenia i tak cały dzień do wieczora. Były ze mną dzieciaczki, które koniecznie chciały pomagać Jednak po jakimś czasie zajęły się sobą i swoimi zabawami.
Gdy przysiadłam na chwilkę przy stoliku, żeby napić się wody, zauważyłam PRZEPIĘKNĄ ważkę jak na zdjęciu w załączniku. Zawisła tuż obok w powietrzu na dość długą chwilę. Skrzydełka jej mieniły się w słońcu przepiękną paletą barw od niebieskiego poprzez zielony, fioletowy, srebrzysty, byłam zauroczona. Po jakimś czasie odfrunęła.
Dopiero po czasie uświadomiłam sobie, że nigdy na terenie gdzie mieszkam (mój ogródek ) nie było ważek.
O 22.00 połączyłam się z Tobą Mario i wszystkimi uczestnikami rytuału.
Ogarniał mnie błogi spokój i wewnętrzne zadowolenie z prac wykonanych w ogrodzie, w ogóle nie czułam zmęczenia.
Pozdrawiam Elżbieta